Helena
i Nina: Jak to się stało , że pan został pisarzem?
Grzegorz
Kasdepke: Chciałem zrobić przyjemność mojemu synowi Kacprowi i napisałem
dla niego książkę, o nim i o jego przygodach. To była „Kacperiada”. Gdy ta książka
ukazała się, myślałem, że największą nagrodą będzie to, że Kacper się ucieszy,
że jest książka o nim, ale zaraz potem dostałem inne nagrody w postaci
prawdziwych statuetek i wtedy zostałem zawodowym pisarzem.
Co
pana inspiruje do pisania książek ?
Najważniejszą osobą, która inspirowała mnie do pisania
książek był mój syn. Wszystkie moje książki tak naprawdę powstawały przez długi
czas dla niego. Gdy Kacper był małym chłopcem, pisałem książki dla małych
dzieci, gdy Kacper był starszym chłopcem, pisałem dla starszych dzieci. Teraz
właściwie powinienem pisać już książki dla dorosłych, bo on jest dorosły, ale tak
bardzo polubiłem pisanie dla dzieci, że nie wyobrażam sobie bez tego życia.
Z
jakiej książki pan jest najbardziej zadowolony?
Bardzo lubię „Kacepriadę” o moim synku oraz „Kiedy byłem mały” o moim dzieciństwie. Szczególnie lubię również „Zaskórniaki i inne dziwadła z krainy portfela”,
ponieważ trudno ją było napisać, a wszystko to, w co wkładamy dużo trudu,
później przynosi nam mnóstwo radości i satysfakcji.
Czy lubi
pan czytać swoje książki?
Ja swoich książek nie czytam dla przyjemności, czytam je
wtedy, gdy ma dojść do kolejnego wydania. Wtedy sprawdzam, czy mógłbym coś w
nich poprawić. Dla przyjemności czytam książki innych autorów.
Czy
miał pan idola, który pana inspirował?
Najważniejszym pisarzem dla mnie, kiedy miałem lat
kilkanaście i później, był Edmund Niziurski, którego książki uwielbiałem.
Cieszyłem się, gdy „Sposób na Alcybiadesa” był lekturą. Jest nią chyba do dziś.
Jakie
pan lubił czytać książki ?
Kiedy byłem nastolatkiem, czytałem dużo fantastyki. Teraz
zauważyłem, już jako czterdziestopięcioletni mężczyzna, że książki dzielą się
wyłącznie na dobre i złe. Lubię książki dobre, nie lubię czytać książek złych,
nudnych.
Czy
trudno jest napisać książkę?
Wiecie co jest trudnego w moim zawodzie? To, że ja muszę
być sam dla siebie szefem, czasami srogim szefem i każdego dnia muszę siebie
samego zmusić do pracy. I to jest czasami trudne, bo ja pracuje we własnym domu
i zanim usiądę do pisania to robię sobie dziesięć herbat, dwadzieścia kaw,
wyglądam przez okno, ale potem biorę sam siebie za ucho i mówię: Kasdepke,
siadaj do pisania i zaczynam pracować. Jak już napiszę pierwsze zdanie, to już
jest łatwo.
Czy
pracował pan kiedyś z dziećmi?
Uważam, że spotkania autorskie to jest rodzaj pracy z
dziećmi. Są dla mnie bardzo ważne, bo jako pisarz dla dzieci muszę
z nimi się spotykać, a w domu już dziecka nie mam. Mój syn ma 22 lata.
Czy
lubi pan spotkania autorskie?
Tak. To jest taki poligon literacki.
Gdy czytam moje książki, zawsze strzygę ucho, aby zobaczyć, jak dzieci reagują
na nie. Poza tym są one często dość zabawne, bo dzieci zadają ciekawe i czasami
śmieszne pytania.
Czy
pan lubi swoją pracę?
Bardzo. Nie wyobrażam sobie, abym mógł robić co innego.
Dzięki temu, że jestem pisarzem, mogę zostać kim tylko zechcę, ponieważ pisarz
bardzo się wczuwa w to co pisze. Gdy pisze książki kryminalne, może czuć się
jak detektyw, gdy pisze książki fantastyczne, czuje się jak ufoludek. Ja mogę
być nawet modelką, gdybym chciał, wystarczyłoby, abym napisał książkę o
modelkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz