6
listopada gościem w naszej szkole był Paweł Beręsewicz. Przy tej okazji
uczennice klasy 5 b przeprowadziły z nim wywiad.
Paweł Beręsewicz jest autorem wielu książek dla dzieci i młodzieży. Zajmuje się
również tłumaczeniem z języka angielskiego, przetłumaczył miedzy innymi
„Przygody Tomka Sawyera” Marka Twaina. Jest także autorem kilku słowników
polsko-angielskich o angielsko-polskich.
Beata Januszkiewicz: Od kiedy pisze Pan książki
dla dzieci?
Paweł Beręsewicz: Pierwszą książkę dla dzieci napisałem dokładnie 10 lat
temu w 2004 roku. Można powiedzieć, że w tym roku obchodzę mały jubileusz.
Alessandra: Czym Pan zajmował się
wcześniej?
Wcześniej
byłem nauczycielem języka angielskiego w szkole średniej, zajmowałem się
również tłumaczeniami.
Melania: Które ze swoich zajęć – pisanie
książek dla dzieci, czy tłumaczenie z angielskiego, lubi Pan bardziej?
Paweł Beręsewicz: Najbardziej cieszę się z tego, że mogę robić to i to. Aby
pisać książki, trzeba mieć dobre pomysły. Ja nie mam ich tyle, aby bez przerwy
pisać książki. Dlatego bardzo się cieszę, że mogę napisać jakąś książkę,
później odpocząć od tego pisania, potem zająć się tłumaczeniem, poczekać aż
nowe pomysły przyjdą mi do głowy i znowu wrócić do pisania. Ważne jest dla mnie
to, że mogę pozwolić sobie na takie zmiany.
Allesandra: Jak była Pana ulubiona książka
w dzieciństwie?
Jak
byłem w waszym wieku, to najbardziej lubiłem książki o Panu Samochodziku
Zbigniewa Nienackiego: Pan Samochodzik, detektyw amator rozwiązuje niesamowite
zagadki kryminalne, ale jego największą zaletą jest fantastyczny samochód,
który na pierwszy rzut oka wygląda jak straszny grat, ale pod maską kryje się
silnik od ferrari, a do tego ten samochód umie pływać. Jak byłem już straszy,
do moich ulubionych książek należał „Buszujący w zbożu” J. D. Salingera. Jest to opowieść o zbuntowanym chłopcu,
któremu wydaje się, że cały świat dorosłych jest beznadziejny i głupi.
Oczywiście każdy przez taki czas przechodzi, was to jeszcze pewnie czeka, ja
też pamiętam w swoim życiu taki etap.
Melania: Jaką swoją książkę lubi Pan najbardziej?
Paweł Beręsewicz: Tutaj zawsze wykręcam się od odpowiedzi. Po prostu moje
książki są jak moje dzieci, a żaden tata nie powie, że to akurat jest jego
ulubione dziecko, albo to, albo to.
Alessandra: Skąd Pan czerpie inspiracje do
swoich książek?
Staram
się rozglądać dookoła i w normalnych, zwykłych sytuacjach znajdować ciekawe
pomysły na książki. Na przykład Ciumkowie są rodziną podobną do mojej. Niektóre
opowiadania są bardziej zbliżone do mojego prawdziwego życia, inne mniej.
Taką najbardziej życiową książką o Ciumkach jest „Wielka wyprawa Ciumków”. Kaśka
jest już w trzeciej klasie, Grzesiek w piątej, wszyscy wyruszają na wyprawę
rowerową do Francji, podczas której tata Ciumko spada z roweru i łamie rękę.
Tak się złożyło przypadkiem, że ja na takiej wyprawie razem z moja rodziną też
byłem, również spadłem z roweru i złamałem sobie rękę. Innym razem do namiotu
Ciumkwów nocą włamuje się z złodziej, ostrym nożem rozcina namiot, wsadza rękę
do środka i próbuje ich okraść. Nie uwierzycie, ale tak się złożyło, że do naszego
namiotu, którejś nocy też włamał się złodziej
i próbował nas okraść.
Jak się domyślacie, inspiracje do książek o Ciumkach biorę z bardzo bliska, z
mojego własnego życia. Ale nie tylko.
Weźmy na przykład książkę „Noskawery” – wystarczy włączyć telewizor i bez
przerwy pokazują na takie same reklamy. Może nie mówią o noskawerach akurat,
ale wmawiają nam, że jak sobie kupimy taką rzecz, albo taką, to się staniemy
lepszymi ludźmi.
Melania: Czy powstaną dalsze przygody
rodziny Ciumków?
Paweł Beręsewicz: Myślę, że nie powstaną. Każda seria ma swój koniec, lepiej
też skończyć coś w pewnym momencie i pozostawić niedosyt, niż ciągnąć w
nieskończoność, aż wszystkim się znudzi.
Alessandra: Napisał Pan książkę pt. „Czy
wojna jest dla dziewczyn?”. Zazwyczaj pisze Pan rzeczy wesołe, skąd więc pomysł
na napisanie książki na tak poważny temat?
Paweł Beręsewicz: Nie zgadzam się opozycją między książkami ważnymi a
wesołymi. Moim zdaniem wesołe książki też mogą być ważne. Ta książka nie jest
zupełnie smutna i poważna. Wojna jest tragicznym czasem, ale ludzie też wtedy
muszą żyć i jakoś sobie radzić. Humor jest jednym z narzędzi, którym się
bronimy przed wojną. A skąd się wziął pomysł na tę książkę? Akurat to nie był
mój własny pomysł. Pomysł całej serii książek o tematyce wojennej dla
dzieci powstał w Muzeum Powstania
Warszawskiego.
Beata Januszkiewicz: Jaką literaturę lubi
Pan czytać najbardziej po godzinach, czyli wtedy, kiedy nie zajmuje się Pan
literatura dla dzieci?
Paweł Beręsewicz: Staram się czytać sporo współczesnej polskiej prozy, żeby
być na bieżąco z tym, co się w literaturze dzieje. Czytam też amerykańską prozę
w oryginale, żeby nie wyjść z wprawy, ale też mnie to interesuje. Lubię również
książki historyczne, ostatnio zacząłem czytać trochę wspomnień.
Melania: A jak spędza Pan wolny czas?
Paweł Beręsewicz: Dużo jeżdżę na rowerze, biegam, czytam książki. Ostatnio
wybudowaliśmy nowy dom i tam jest ogród, który trzeba założyć, więc ostatnio
też spędzam dużo czasu z taczką i łopatą.
Alessandra: Czy lubił Pan swoją szkołę?
Paweł Beręsewicz: Myślę, że tak jak każdy. Gdybyście mnie wiele lat temu
zapytali, czy wolę iść do szkoły, czy zostać w domu, to oczywiście wolałbym
zostać w domu. Byłem w miarę normalnym nastolatkiem. Ale jak tak sobie
wspominam szkołę, to z wielką przyjemnością myślę o liceum. To był
najfajniejszy czas w moim życiu.
Dziękujemy
serdecznie za rozmowę.
Z Pawłem Beręsewiczem rozmawiały: Alessandra i Melania z 5b przy niewielkim udziale Beaty Januszkiewicz.